czwartek, 3 marca 2016

03.

ZAPRASZAM NA: ZAKAZANA MIŁOŚĆ & KEEP SMILING (START 04.03.2016)

Z dedykacją dla Patrycja IŚ

SKOMENTUJ♥
NOWY TWITTER: @Vaness_Nelson    //    #OneNightFF




-Wyjdź! -Warknęłam.

Czego on ode mnie chce? Dobra, zdarzyło się seks, wspólna noc, impreza ale niech teraz da mi spokój do cholery! Miałam ochotę wyrzucić go za drzwi na siłę, jednak wiem że nie miałabym szansy.

-Nie spinaj się tak. -Wywrócił oczami.

Nie wywracaj na mnie oczami!

-Czy ty możesz zrozumieć że, nie chce mieć z tobą nic wspólnego?! -Krzyknęłam.

Zayn zacisnął usta, a przeze mnie przepłynęło poczucie winy. Spinam się z byle jakiego powodu. Kurwa, serio jestem jebnięta.

-Prze...

-Nie. -Machnął ręką. -To ja przepraszam. Jeśli mam być szczery, to nawet dobrze że tak się stało. -Uśmiechnął się na co zmarszczyłam brwi. -Mam dziewczynę, i przyszedłem powiedzieć żebyś nie robiła sobie złudnych nadziei. Najlepiej zapomnij o tej nocy. -Uśmiechnął się szerzej.

Szok.

-Co? -Uniosłam brew.

-Znajdę wyjście. -Mruknął kierując się do wyjścia.

Co to było?

************

-Rozumisz to? -Skrzywiłam się opowiadając Anastasi, moją wczorajszą przygodę z Zaynem.

-Chory facet. -Prychnęła. -Jak można mieć dziewczynę, zdradzić ją, myśleć że dziewczyna na jedną noc ma złudne nadzieje i być nadal ze swoją dziewczyną oszukując ją. Kto tak robi?! -Zmarszczyła brwi.

Dziewczyna na jedną noc? Dzięki.

-Nie wiem. -Wzruszyłam ramionami. -Może...

-Katherine!

Drzwi gwałtownie otworzyły się od mojego pokoju, na co momentalnie warknęłam pod nosem widząc Louisa.

-Chodź raz mógłbyś ty odebrać Isabellę z zajęć. -Warknął.

-Nie popłacz się. -Mruknęłam.

Codziennie, o dokładnie 15:03 od poniedziałku do piątku, mój brat wchodzi do pokoju, robiąc problem z niczego.

-Bella ma siedemnaście lat, i myślę że jest wystarczając dorosła aby jeździć autobusem! Ale nie, dupa przyzwyczaiła się do worzenia jej wszędzie kiedy i jak chce! -Podniosłam głos będąc zdenerwowana ciągłą gadaniną ze strony Louisa.

-To jej to powiedz.

-To jej przekaż! -Mruknęłam. -Teraz wypad, mamy sprawy do o mówienia. -Rzuciłam w niego poduszką, jednak nic sobie z tego nie zrobił.

Poduszka odbiła się od jego klatki piersiowej. Podniósł ją patrząc mi prosto w oczy.

-Błąd. -Uśmiechnął się złośliwie kierując się w moją stronę.

-Louis! -Pisnęłam wiedząc co mnie czeka.

Pierwszy cios z poduszki dostałam w głowę, co było spowodowane upadkiem na podłogę. Jęk wydobył się z mojego gardła po zderzeniu z podłogą. Nastała głucha cisza, i musiałam powstrzymać się aby nie zacząć się śmiać.

-Kath? -Szepnął cicho Lou. -Żyjesz? -Podszedł do mnie chwytając za ramiona, podnosząc mnie do pozycji siedzącej.

Zaczęłam się śmiać prosto w twarz Louisa. Sekundę później Louis, i również Ana która nic się nie odzywała, dołączyli do mnie. Po tym jak opanowaliśmy się z tej idiotycznej sytuacji, Louis opuścił mój pokój. Usiadłam ponownie na łóżku, spoglądając na Ane.

-Przerwano nam. -Mruknęła.

-Wiesz co? -Uniosłam brew biorąc laptopa z szafki nocnej. -Dość gadania o Zaynie, lepiej obejrzyjmy jakiś film. -Uniosłam brwi na co pokiwała gwałtownie głową.

***********
*Trzy tygodnie później*

Trzy tygodnie minęły mmi okropnie. Nie dość że od tygodnia mam jakąś grypę, rzygam co godzinę, jest mi strasznie zimno, mam dreszcze, bóle głowy, to do tego wszystko mnie irytuje. Jestem jak tykająca bomba, która w każdej sekundzie może wybuchnąć. Nie miałam pojęcia dlaczego tak jest, jednak wiem że nie jest to normalne. Louis i Ana ciągnęli mnie do lekarza, jednak kończyło się to moim lekkim wybuchem i kończyli temat.

Warknęłam pod nosem wstając z kanapy. Kolejna sprawa, chodzę do łazienki co kilka minut z wielkim bólem pęcherza. Wymijam Louisa, i jestem wręcz pewna że powstrzymuje się od riposty. Po załatwieniu spraw w łazience, kieruje się do holu. Nie zniosę więcej tych "dolegliwości", czy co to do cholery jest. Ubieram kurtkę, buty i zabieram torbę z kluczami do samochodu.

-Wychodzisz? -Marszczy brwi Louis.

Och, zapomniałam dodać. Jak nie Ana to Louis ciągle za mną biegają. Wiem że się martwią. Ana jako moja przyrodnia siostra, a Louis jako dobry brat - którym z resztą jest.

-Tak. Mam dość tego wszystkiego. -Mruknęłam. -Jadę do szpitala, może coś poradzą. -Wzruszyłam ramionami kiwając na koniec głową w geście pożegnania

Oby.

*********

Dotarcie do szpitala nie zajęło mi długo. Również długo nie zajęło przyjęcie mnie, i zrobienia badania krwi. Tak polecił któryś z lekarzy o nazwisku Oxried - jakkolwiek brzmi to nazwisko. Czekając na wyniki, które mają być do dwudziestu minut, i przyciskając wacik do miejsca skąd pobierali krew, napisałam do Any że jestem w szpitalu na badaniach. Odpisała po chwili, pytając się czy ma do mnie przyjechać, na co od razu zaprotestowałam. Nie jestem jakoś ciężko chora, czy połamana że nie mogę się ruszać. Bez przesady.

Drzwi otworzyły się z hukiem w których pojawił się wielki pan Oxried, z papierami w ręki marszcząc brwi podszedł do ramy łóżka na którym siedziałam.

-Panno Crone, dostaliśmy pani wyniki badań...

Jakbym nie wiedziała.

-Tak...?

Zapytałam? Przynajmniej tak do brzmiało.

-Nie jest pani jakoś specjalnie chora, przynajmniej nie można nazwać tego chorobą. -Zaśmiał się lekko podnosząc na mnie swój wzrok.

Zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi?

-Więc co? Nic?

-Nie jest to nic, ale nie jest to też choroba. -Uśmiechnął się szerzej. -Jest pani w ciąży...









 __________________________
HALUUS! :D

Zapraszam do komentowania.
Zapraszam do dodawania się do obserwatorów.

Zapraszam również na WATTPAD +twittera! @Katherine_Grey_  //   #OneNightFF



 DZIĘKUJE.

2 komentarze:

  1. Dziękuje za dedykacje *.*
    Rozdział niesamowity jak zawsze i przepraszam że komentuje dopiero teraz (a przeczytałam już dawno) ale tak jakoś nie mogłam się ostatnio ogarnąć... xD
    Chce Cię też poinformować że w najbiszym czasie nie będe w stanie czytać Twojego bloga (tak jakbi wszystkich innych) e wydarzyło się ostatnio coś co mega zadziałało na moją psychikę i musze się teraz pozbierać... więc strasznie przepraszam ale nie dam rady niczego czytać

    Weny i do następnego Skarbie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy ;)
      Rozumiem, i życie zdrówka/powodzenia/wszystkiego dobrego - co tylko chcesz. Mam nadzieje że szybko się pozbierasz, i że nie cierpisz za bardzo. <3

      Dziękuje, pozdrawiam.

      Usuń