POGRUBIENIE
– ROZMOWA W JĘZYKU POLSKIM
2 KOMENTARZE = NEXT & MOTYWACJA!
>> MOGĄ BYĆ BŁĘDY! <<
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Co
zrobiłeś?! –Krzyknęłam zszokowana.
Nie
mogłam uwierzyć w to co przed minutą usłyszałam. Ja się zaraz obudzę! To jest
sen proszę państwa!
-To co
usłyszałaś! –Warknął. –Należało mu się! Myślał że nie poniesie konsekwencji?
Błąd.
-Mówiłeś
że ma trzy dni!
-Trudno,
miał dzień. Pomyliło mi się. –Wzruszył ramionami wstając. –Masz do mnie
pretensje, chodź ci pomogłem! Nie rozumiem cię! Nie rozumiem!
Bez
słowa wyszedł. Wyszedł? Wyszedł! Opadłam na kanapę myśląc nad słowami Louisa.
Dał Zaynowi w twarz, powiedział co o nim myśli, znalazł jego dziewczynę przy
pomocy Olivera, spotkał się z jego dziewczyna i na końcu jej wszystko
powiedział…? Nie, nie, nie! Czy to jest realne?
Serce
biło jak oszalałe, oddech był szybki, ręce zaczęły mi się trząść… To moja wina.
To ja przez swoje kłamstwo doprowadziłam do tego. Musze się uspokoić. Jest
jednak jedna osoba która może mi pomóc.
****
Od
dziesięciu minut bawiłam się telefonem, nie będąc pewna czy zadzwonić. Babcia.
Jedyna osoba z którą mogę porozmawiać o wszystkim bez tajemnic, i do stać radę
od serca. Zawsze mogłam na nią liczyć, i nawet teraz mogę chodź nie jestem
pewna czy odbierze. Chodź jest już osobą po sześćdziesiątce, to jej grafik jest
bardziej pełny nyż ojca. Co chwile ma coś do roboty. Po chwili wahania,
wybieram znajomy numer czekając na połączenie.
-Tak słucham? –Odbiera.
-Babcia? –Pytam jakbym nie wiedziała.
-Katarzyna!* -Jej entuzjazm nagle staje się
ogromny.
-Cześć babciu. –Śmieje się lekko.
-Słonce, długo nie dzwoniłaś. Co
się działo? Jak tam u ciebie? –Zadaje
pełno pytań na sekundę.
-Wiem, przepraszam. Wszystko w
porządku.
-Po twoim głosie słyszę że coś
jest nie tak. –Wzdycha. –Co tam u Louisa, Isabelli i ojca? –Pyta.
-Wszystko u nich w porządku. –Uśmiecham się lekko.
-Dobrze, nie przedłużajmy.
Powiedz mi co się dzieje dziecko.
-Mam problem, babciu. –Wstaje z łóżka podchodząc do
okna.
-Słucham cię. Tylko bez kłamstw,
prosto z mostu.
-Eh, dobrze… Tylko nie wiem od
czego zacząć. –Marszczę
brwi.
-Od początku. Szybko ale
zrozumiale. –Śmieje
się.
-Okej. Poszłam na sylwestra do
Harrego. Spotkałam takiego chłopaka, i nie wiem jak to się stało ale spędziłam
z nim noc. Noc, która przyniosła mi niespodziankę. –Wstrzymuje oddech.
-O jakiej niespodziance mówisz?
-Jestem w ciąży babciu…
-…
-Halo? Jesteś tam? –Marszczę ponownie brwi.
-To wspaniale! –Krzyczy nagle na co się
wzdrygam. –Boże Kasiu, nie masz pojęcie
jak się cieszę!
-Taa, tylko jest problem. Ojciec
dziecka nic nie wie. A powiedziałam Louisowi że wie, i nie chce mieć kontaktu z
dzieckiem. Louis się strasznie zdenerwował przez co poszedł do niego, wyzwał,
dał w twarz i na koniec powiedział jego dziewczynie że ją zdradził. –Biorę głęboki oddech. –Przeze mnie się rozejdą, a chłopak będzie
miał dużo problemów. –Mówię załamana.
-Kasiu… Jak ten chłopak ma na
imię?
-Zayn.
-Widzę jedno rozwiązanie,
wszystko wyprostować. Po pierwsze nie jestem teraz pewna czy Zayn wie, jeśli
nie musisz mu to powiedzieć, po drugie musisz powiedzieć Louisowi prawdę, po
trzecie zgaduje że reszta rodziny nie wie i również musisz im powiedzieć… A co
do tego związku, to nie jest tylko twoja wina. Wręcz przeciwnie, więcej winy
leży po stronie Zayna. W końcu to on zdradził, a jeśli ciebie znam to nie byłaś
nachalna. Mógł śmiało to przerwać. Chodź był pijany miał tą świadomość że
zdradza dziewczynę i mogą być konsekwencje tej nocy…
-Chyba masz racje. Musze wszystko
naprostować. A…
-Co?
-Nie uważasz mnie za dziwkę? W
końcu poszłam do łóżka z nieznanym. –Jęknęłam.
-Katarzyno, zabraniam Ci tak
mówić! To nie jest takie złe na jakie wygląda. I nie przejmuj się, jeśli ktoś
tak pomyśli. Od kiedy interesuje cię zdanie innych?
-Właściwie to nie interesuje,
tylko nie…
-Dobra, stop. –Przerywa mi. –Nie byłaś, nie jesteś i nie będziesz
dziwko czy cokolwiek innego wpadnie Ci do głowy. Mam jeszcze jedną sprawę.
-Tak?
-Kiedy do mnie przylecisz?
Stęskniłam się za tobą, właściwie za wszystkimi. –Pyta smutna na co serce mi się
ściska.
-Obiecuje Ci że w najbliższym
czasie cię odwiedzę, a z Louisem, Bellą i ojcem spotkasz się w wakacje. Było to
już ustalone w starym roku.
-Wiem, jednak twój ojciec
zmiennym człowiekiem jest.
-Nie martw się. Zobaczysz ich na. wakacje. –Uśmiecham się lekko
-Dobrze. To do usłyszenia. I
przylatuj kiedy chcesz, nawet mnie nie informując.
-Oczywiście. –Śmieje się. –Do zobaczenia.
-Kocham cię, Kasiu.
-Ja ciebie też babciu.
Kończę
połączenie, z lekkim uśmiechem na twarzy. Babcia ma racje. Musze wszystko
naprostować.
****
-Oszalałaś?!
Nagły
krzyk ze strony Louisa, sprawia że zaciskam usta. Po pięciu minutach ciszy, od
dowiedzenia się prawdy, wybucha gwałtownie. Tak, jestem idiotką.
-Przepraszam…
-Zaczynam.
-Nie.
–Przerywa mi gwałtownie. –Wiesz co się stało? Pobiłem chłopaka z nieznanemu mu
powodu, postawiłaś go w złym świetle, jego dziewczyna prawie się na mnie
rzuciła drapiąc pazurami moją twarz, nie zapomnijmy o tym że teraz jest czasy
powiedzieć o tym Zaynowi, i sam tego dopilnuje aby jeszcze dzisiaj się
dowiedział! –Bierze głęboki oddech. –Po co kłamałaś do cholery?! –Krzyczy w tym
samym momencie gdy trzaskają drzwi.
-Co się
tutaj dzieje do cholery?! –Warczy brunetka wchodząc do pokoju.
Moje
zbawienie. Ana!
-Nieważne.
–Warczy mój brat.
Okej, to
prawda. Louis i Ana się nie znoszą i każdy to wie. Nie jestem do końca pewna
dlaczego tak jest, choć Ana tłumaczyła mi to milion razy.
-Nieważne?
Na ciężarną się nie krzyczy!
-Gdybyś
wiedziała co zrobiła, zaraz być zaczęła krzyczeć! –Warczy.
-Tak? Co
takiego zrobiła? Hm?
-Okłamała
mnie przez co rozwaliłem kolesiowi związek i wręcz pół twarzy!
Ana
unosi brwi, jednak już po chwili mruży oczy.
-Może
nie ufa ci aż tak bardzo, aby powiedzieć prawdę? –Prycha. –Poza tym, ty i
rozwalić komuś pół twarz? Proszę cię.
-Ana! –Warczę.
–Ja tutaj jestem do cholery!
-Jakoś
nikogo to nie interesuje. –Wywraca oczami Louis.
Co proszę?
-Nie
bądź do mnie złośliwy Louis! Nie rozumiesz że nie miałam ochoty, na twoje wieczne gadanie gdy czegoś nie zrobię?
Albo ciągłe naciskanie? To jest twoja wada Louis! Wszystko musi być jak ty
chcesz, nie licząc się ze zdaniem innych! Właśnie dlatego nie powiedziałam ci
prawdy! –Krzyczę zła.
Bez
słowa wychodzę z salonu czując zawroty głowy. Jestem suką, jednak nie będę owijać
w bawełnę co mi leży na sercu. Kieruje się do kuchni aby sprawdzić cukier, czując
mocne zawroty głowy. Widząc że mój cukier jest strasznie wysoki, biorę
strzykawkę która pomoże mi z tym problemem.
Odczekuje
chwile aż zawroty głowy miną, jednak nadal stoję w tym samym miejscu. Może
lepiej jeśli Zayn się nie dowie? Teraz i tak już nie cofnę czasu.
-Kath?
Głos
mojej przyjaciółki sprawia że odwracam się w jej stronę.
-Co? –Unoszę
brew.
-Louis
ma jednak trochę racji, musisz powiedzieć Zaynowi.
****
Głośne
walenie w drzwi wywołuje u mnie jęk niezadowolenia. Kogo niesie o 22? Jeśli
będzie to marudząca sąsiadka że nie zamknęliśmy furtki, zamknę jej drzwi przed
nosem. Co ją to interesuje do cholery?! Pani Smith jest najbardziej irytującą i
kochaną osobą jaką znam, ale bez przesady.
Zwlekam
się z kanapy, wiedząc że ani Louis, ani Bella nie ruszą swoją dupy. Wolnym
krokiem kieruje się do drzwi, na co walenie w drzwi staje się mocniejsze z
każdą sekundą. Teraz jestem pewna że to nie sąsiadka. No sorry, ale chyba aż
tyle siły nie ma żeby walić tak mocno. Poza tym, nie można zapukać raz a
porządnie? W środku dopada mnie lekki strach, w końcu nikt nigdy nie walił tak
mocno w drzwi.
Biorąc
się w sobie podchodzę szybciej do drzwi, otwierając je z hukiem. W tym momencie
mam ochotę zamknąć je ponownie. Walnąć nimi i schować się w piwnicy.
-Zayn?
_________________
A to sie porobiło... Zayn pewnie jest wkurzony xD
OdpowiedzUsuńPS Super! Czekam na next ;)
Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń