poniedziałek, 18 kwietnia 2016

05.

Drogi czytelniku, 
jeśli jesteś tutaj i czytasz moje opowiadanie - zostaw po sobie ślad w postaci KOMENTARZU. Daje to dużą motywacje, i chęć do pisania dalej. J

ZAPRASZAM NA: ZAKAZANA MIŁOŚĆ

2KOMENTARZE = NEXT! ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Ręce pociły mi się jak nigdy. Jak mam mu powiedzieć że jestem z nim w ciąży? W środku miałam pierdolone dreszcze, i skurcze żołądka. Czekałam na Zayna w jego salonie, czekając na herbatę którą mi zaproponował. Salon był duży i przestronny jak na jedną osobę. Pewnie mieszka z dziewczyną. Właśnie, przecież on tworzy związek do cholery! Nie mogę zniszczyć jego związku. O boże!

Wstałam gwałtownie na równe nogi, w tej samej chwili Zayn wszedł do salonu z dwoma kubkami parującej cieczy. Musiałam wyjść, i zostawić jego życie w spokoju. Chodź jestem suką, nie chce być powodem rozstania. Chociaż, to on też jest w połowie winny...

-To o czym chciałaś porozmawiać? -Spytał.

-Właściwie to... Musze już iść. -Zmieszana nie patrzę mu w oczy.

-Ale chciałaś porozmawiać.

Już nie chce.

-To nie jest takie ważne, serio musze iść. Do zobaczenia. -Mówię szybko, po czym kieruje się do drzwi.

Trzaskam lekko drzwiami, kierując się do samochodu. Zrobiłam z siebie idiotke, jednak nie chce być do cholery powodem rozstania. Na pewno nie utrzyma tego w tajemnicy przed dziewczyną zbyt długo, to idiotyczne.

****

Wchodząc do domu, waham się między skłamaniem a powiedzeniem prawdy. Gdy powiem prawdę, Louis będzie naciskać, a gdy skłamie że mu powiedziałam będe mieć spokój... Wypuszczam głośno powietrze, zamykając drzwi. Nie minęła nawet sekunda, a już widzę Louisa który zmierza w moją stronę. Odkładam spokojnie klucze, nadal myśląc co mam powiedzieć.

-I co? Powiedziałaś mu? -Pyta.

Nie.

-Tak... -I właśnie w tym momencie musze zacząć kłamać.

Kieruje się do salonu, gdzie swobodnie opadam na kanapę.

-Jak zareagował? -Siada obok mnie.

Nie wiem.

-Był zszokowany. -Wzruszam ramionami.

-Wyrzucił cię?

Sama wyszłam.

-Nie.

-Chce mieć dostęp do dziecka?

Skąd mam wiedzieć?! Jest w związku więc pewnie nie.

-Nie. -Mówię przełykając głośno ślinę.

-Co? -Unosi brwi. -Czyli że zostawi cię z tym wszystkim, tak? -Warczy.

Sama do tego doprowadziłam.

-Nie wiem. -Wzdycham. -Może to pierwsza reakcja, może... -Przerywa mi.

-Nie. -Wstaje gwałtownie. -To również jego dziecko! Myśli że po trzech latach jak już nie będzie taki problemów, to sobie wróci i będzie się z nim widywać?! No cholera jasna! On powinien być teraz z tobą, od początku do końca! -Jest zły.

-To nie jest szczęśliwa bajka, Louis. Co sobie myślałeś? Że będzie się cieszyć? On jest w związku! Nie ma do mnie żadnych zobowiązań. -Prycham.

-Jest w związku? Jest w związku a przespał się z tobą i zrobił ci dziecko! -Nie pomyślałam. -Jeśli tak ma to wyglądać, nie pozwolę na to. Znajdę jego dziewczynę i jej wszystko powiem. Daje mu trzy dni, jeśli przyjdzie tutaj i przeprosi, tym samym prosząc o dostęp do dziecka, będzie dobrze. Jeśli nie, dostanie w mordę a jego dziewczyna się o wszystkim dowie. -Warczy wychodząc z salonu.

Wow. Jest zły to mało powiedziane, jest wściekły... Jednak jeśli Louis zrobi to co powiedział, to będzie wszystko przeze mnie. Chodź, ma trochę racji. Zayn przespał się ze mną, będąc w związku. Więc to nie będzie do końca moja wina rozstania.

****

-Jak się czujesz? –Pytanie z ust Any wydobyło się zaraz po tym jak otworzyłam jej drzwi.

-Musimy poważnie porozmawiać. –Powiedziałam jedynie.

Zdziwiona Ana pokiwała jedynie głową, kierując się za mną do mojego pokoju. Musiałam jej powiedzieć prawdę, i prosić o pomoc w znalezieniu rozwiązania.

-Co się dzieje? –Spytała siadając na łóżku, gdzie ja w tym czasie

-Nie wiem co robić. –Westchnęłam siadając obok niej. –Byłam wczoraj u Zayna, aby powiedzieć mu o ciąży. Jednak tego nie zrobiłam, i w dodatku na spokój powiedziałam Louisowi że mu powiedziałam i nie chce mieć z dzieckiem nic wspólnego. Tylko teraz mam problem bo Louis ma ochotę za to rozwalić mu związek. Ale problem leży w tym że Zayn jeszcze nic nie wie. –Wypuściłam głośno powietrze. –Proszę powiedz że rozumiesz.

Ana zmarszczyła brwi, jednak po chwili spojrzała na mnie unosząc brew. Tak, pomysł Katherine Crone! Brawa.

-Oszalałaś?! –Warknęła. –Musisz powiedzieć Louisowi prawdę, i powiadomić Zayna. –Wzruszyła ramionami.

-Ale ja nie chce być powodem rozstania!

-Pierdolisz. –Prychnęła. –Ten jego „związek” to i tak już przeszłość, zdradził, zapłodnił i ma czelność patrzeć tej biednej dziewczynie w oczy! To trzeba mieć tupet! –Pokręciła głową. –Moim zdaniem powinnaś porozmawiać jutro z Louisem, i dać znać Zaynowi że będzie tatusiem. Nie martw się i nie obwiniaj, to nie twoja wina.

Nie chętnie przyznać, jednak Ana ma tą cholerną racje. Jutro czeka mnie ciężki dzień…

****

Westchnęłam głośno czekając. Na co? Na Louisa do cholery! Wyszedł dzisiaj rano jak burza, przez co nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Jestem głupią osobą, wiem.  Zbliża się siedemnasta, a jego dalej nie ma. Jeszcze do tego telefon ma wyłączony. Warknęłam odrzucając telefon na pobliski fotel. Oszaleje.

Moje myśli przeszły na inny tor. Ciąża. Jak to będzie? Jak sobie dam rade? Jak zareaguje ojciec? No i co z Zaynem? Szczerze mówiąc nie cieszę się ani trochę. Mam 20 lat, i już mam zostać matką?! Jednak nie ma nawet tematu aborcji. Nikt by tego nie wybaczył, i sama jestem temu przeciwna.

Drzwi od domu gwałtownie się otworzyły, na co również gwałtownie skierowałam się w tamtą stronę.

-Louis! –Krzyknęłam na co zmarszczył brwi patrząc w moją stronę. –Gdzie byłeś?! Masz wyłączony telefon a serio musimy porozmawiać. –Jęknęłam.

-Przepraszam, rozładował się. –Mruknął idąc do kuchni. –To coś ważnego?

Bardzo.

-Tak.

-Mam się jakoś przygotować? –Chwyta z lodówki piwo.

Ponownie kieruje się za nim jak pies, nie odpowiadając na pytanie. Siadam na fotelu, za to on zajmuje kanapę.

-Chodzi o Zayna… -Mówię na co się krzywi. –Co?

-Nie masz o co się martwić. –Wywrócił oczami.

Aha? Czemu czuje że coś zrobił?

-Co zrobiłeś?

-Byłem u niego z małą wizytą.



_______________
No heloł! :D
Jak mówiłam na początku; proszę o komentarze, to motywacja!

2 KOMENTARZE = NEXT

Nie mam jakoś nic do dodania, więc…

POZDRAWIAM I DO NASTĘPNEGO!

2 komentarze:

  1. Czekam do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz i jestem ciekawa co będzie dalej ��

    OdpowiedzUsuń